Trzy moje ulubione elementy biżuterii, każdy ma swoją ciekawą historię

Gdy byłam jeszcze w gimnazjum pojechałam z kolezanka i jej mamą nad morze, ona nosiła 11 pierścionków na raz! Na każdym palcu po jednym i na jednym dwa. Wtedy polubiłam sie z tym elementem biżuterii i zaczelam przetrzepywać szafkę swojej starszej siostry w poszukiwaniu pierścionków. Niestety nic ciekawego nie znalazłam bo wszystko nosiła przy sobie.
Jednak wtedy mama pokazala mi pierścionek, który z pokolenia na pokolenia przechodzi w kolejne ręce - a dokładniej palce kobiet naszej rodziny.
Jest to złoty pierścionek z małym brylantem który dostała mojej świętej pamięci Prababcia od zalotnika, który podarował jej go zanim poszedł na wojnę, podczas której zginął.
W tej chwili babcia, mama, jej siostra, moja siostra i ja dzielimy sie nim i przekazujemy sobie co miesiac. Z tym ze w moim przypadku jest jeden wielki problem - pierścionek jako jedyny jest na mnie za duzy...
jest to tem, który widac najlepiej na pierwszym zdjęciu.

Kolejny pierścionek, który jest moim ulubionym to srebrno-złoty pierscionek z małym diamentem, który dostałam a bardziej całkowicie przypadkowo dostałam od mojego ukochanego, który wsunął mi go do kieszeni w kurtce bo nie wiedział "jak wyrazić to jak bardzo mnie kocha", w tej chwili nosze go prawie codziennie i zawsze przynosi mi szczęście.

Trzeci element biżuterii to juz nie pierścionek a wisiorek jaskółka, chciałam sobie zrobić taki tatuaż na 18 urodziny ale skończyło sie (całe szczęście) tylko na wisiorku.
Uwielbiam go i dzieki niemu moge poczuć sie wolna jak ptak. Często ludzie mówią mi ze mam piekna jaskółkę, pewnie maja na mysli to co pod nią :p

Mam jeszcze kilka ulubionych par kolczyków, ale bardzo rzadko je nosze, a szczególnie w zimie bo kiedyś zaplątały mi sie w szalik i zgubiłam gdzies na mieście wiec je opisze gdy bedzie podobny konkurs w lecie :)